Sri Lanka – Negombo

Straszna dziura! Małe, bez klimatu miasteczko. Plaża brudna … najgorsza na trasie naszego wyjazdu.
… ale idealna miejscówka na jedną noc przed wylotem. Lotnisko oddalone 12km od miasteczka
– tuk tukiem 25 minut.

Sri Lanka – Hikkaduwa

Siedzimy juz w miejscowosci Hikkaduwa. Miejsce to slynie z Koralowego Ogrodu. Niestety w skutek tsunami i rozwoju
turystycznego
rafa prawie umarla. Pozostalo sporo ciekawych ryb i gruzy po rafie.
Dlatego wybralismy nurkowanie na jednym z pobliskich wrakow. Angielski
tankowiec Conch, ktory zatonal na poczatku XIX w. lezy na glebokosci
21m. W tym miejscu zastal nas takze siny prad. Na cale szczescie nie
byl tak silny jak w Unawatuna. Byl to nasz pierwszy wrak, na ktorym
nurkowalismy i zrobil na nas duze wrazenie. mozna wplynac do srodka ,
gdzie swoja kryjowke znalazlo duzo ryb. Interesujace sa takze elementy
porozrzucane do okola wraku.

Miejsce to jest, takze idealne do uprawiawiania surfingu. Dzis
sporo czasu spedzilismy na desce. … i cos czuje, ze jutro bedzie
podobnie.

Sri Lanka – Unawatuna , nurkowanie

Zdecydowalismy sie na nurkowanie w tym miejscu po dluzszym namysle,
poniewaz rafa po tsunami jest bardzo zniszczona. pogoda byla piekna a
fale miotaly lodka. Wyskoczylismy z lodzi i po linie od kotficy
zeszlismy pod wode. Od razu odczulismy niesamowita sile pradu. Woda
byla bardzo metna. Na dnie zobaczylismy pierwsze fragmenty rafy, a tak
na prawde resztki, ktore po niej zostaly. Gruzowisko skalne. Caly czas
walczylismy niesamowicei silnym pradem. Chowalismy sie za skalami i
trzymajac sie krawedzi po malu poruszalismy sie do przodu. Po 40
minutowej walce master dal znak do wynurzenia sie. Z ulga puscilismy
sie skal. Prad poniosl nas swoja sila a lodz zgarnela nas z
powierzchni. Z poscieranymi opuszkami palcow i z poturbowana obudowa od
aparatu (na szczescie nie peknieta) wrocilismy na plaze. Kazda ekipa
wracala wycieczona. Nurkowanie nie nalezalo do relaksujacych i
przyjemnych, ale fajnie bylo sprawdzic sie w tak trudnych warunkach.
Uwazam, ze w tym miejscu jest bez sensu nurkowac. Pod woda nie ma nic
ciekawego a nurkowanie tu nie jest tanie (35$ jedno zejscie pod wode).

Zdjecia beda po powrocie.

Sri Lanka – Galle

W Unawatuna postanowilismy pomieszkac troche dluzej. Jeden dzien
poswiecilismy na wycieczke oddalonego o 5km miasta Galle. Miasto bardzo
ucierpialo w czasie tsunami. Prawie cale bylo zniszczone. Autobusy
zostaly porozrzucane po stadionoe krykieta, a w pociagu wywruconym
przez fale zgineto 1000 osob. Najciekawsze miejsce w miescie to fort.
Waskie i ciche uliczki, tworza przyjemny klimat … taki troche
kubanski.

Sri Lanka – Tangalla

Nareszcie ocean – Tangalla. Od kolesia z hotelu w Nuwara Eliya
dostalismy namiar do rzekomo przecudnej miejscowki nad sama woda.
Wzielismy tuktuka i po przejechaniu 4 km dojechalismy do miejsca, gdzie
woda z laguny zalata droge. Przez chwile zastanawialismy sie czy dalej
nie ruszyc z plecakami (woda siegala do kolan), ale robilo sie ciemno,
nie wiadomo jak daleko jeszcze trzeba isc i zecydowalismy sie na powrot
do miasta. W Tangalli chcielismy zostac tylko na jedna noc. Przy plazy
bylo duzo pustych hoteli, a wlasciciele kazdego prosili sie, zeby u
nich zostac. Tylko dwa hotele byly zajete do ostatniego lozka, bo
prezydent ze swita odwiedzil to miejsce. Znalezlismy fajny domek na
plazy. Rano obudzila nas tropikalna ulewa. Nie widzielismy sensu zmiany
miejsca w taka pogode i postanowilismy zostac jeszcze jedna noc.
Sniadanko i rozmowa z wlascicielem zajely nam pierwsza polowe dnia.
Mezczyzna opowiadal o tsunami, o tym jak z zona, dziecmi i prawie sila
oderwanym od patelni kucharzem uciekali w strone londu. Mowil, ze
widzial jak ogromna fala przykrywa trzy pietrowy dom. Stracil caly
majatek, ale uratowal siebie i swoja rodzine. Odbudowal domki na plazy,
restauracje i wszystko wyglada bardzo dobrze. Po poludniu przestalo
padac i poszlismy na spacer poplazy. Cudowne miejsce. Niekonczaca sie
szeroka plaza (moze na 7-8km) z czysciutkim piaskiem i wielkimi
falami.Przyjemne chwile, bo na plazy bylismy tylko my. Co jakis czas
pojawial sie jakis okoliczny burek.

Sri Lanka – autobusy

Prawie caly czas podrozujemy busami. Jest to najtansza opcja na przemieszczanie sie po wyspie. Autobusy sa wszedzie a ich trabienie slychac caly czas. Zatrzymuja sie na machniecie reka w kazdym miejscu. Kierowcy to szalency a ich jazda wyglada jakby brali udzial w wyscigu. Klimat w czasie jazdy jest niesamowity. Czesto jest tlok a ludzie nie przepraszaja sie tylko z kamiennymi twarzami przepychaja sie miedzy soba. Oplaty sa smiesznie niskie. Najdrozszy nasz przejazd to droga z Nuwara Eliya do Tangalla, dwoma busami (6h) za 7zl. od osoby. Kontrole wojskowe sa przed kazdym wiekszym miastem i w rejonach zagrozonych zamachami bombowymi ze strony Tamilskich Tygrysow.. Zolnierze sprawdzaja dokumenty i bagaze podroznych , ale nas to nie dotyczy.

Sri Lanka – Nuwara Eliya

Nuwara Eliya miala byc tylko baza wypadowa do fabryki herbaty, a okazala sie przyjemnym miejscem. Sama droga z kandy dostarcza wielu wrazen.Podczas drogimozna podziwiac wspaniale krajobrazy i wodospady, w tym wodospad Ramboda. Hotel, w ktorym mieszkalismy przeniosl nas w czasy kolonialne. Wiekszosc pokoi do wynajecia ma kominek, bo temperatura w nocy spada do 10-12C.

Sri Lanka – Polannaruwa

Wszystkie zabytki Sri Lanki sa bardzo zniszczone i ciezko sobie wyobrazic jak wygladaly w przeszlosci. Staly sie miejscem kultu i czci mieszkancow wyspy. Jedno z takich miejsc to Polonnaruwa. Na terenie jest kilka budowli ale wiekszosc to fragmenty fundamentow. Najciekawsze z tego miejsca to przejazdzka tuktukiem po terenie kompleksu. Nie mielismy biletow a kierowca staral sie omijac straznikow przejezdzajac przez roznego rodzaju dziury w ogrodzeniu. Niektorym straznikom odpalal kase i kazdy byl zadowolony.


Sri Lanka – Sigiriya

Z Kandy pojechalismy do miejscowosci Sigriya. Po drodze zatrzymalismy sie w Dambulla, zeby zobaczyc swiatynie mieszczaca sie w jaskini. Do Sigirii dotarlismy poznym popoludniem. Sigiriya jest kompleksem palacowych ogrodow i sadzawek usytulowanych na wierzcholku i u podnurza wielkiej skaly. Zdobycie skalnej twierdzy zaplanowalismy na nastepny dzien. Rano zastala nas deszczowa pogoda, ale i tak wyruszylismy w droge. Wycieczka okazala sie przyjemnym doswiadczeniem. Pogoda zmieniala sie co chwile, z slonecznej  w bardzo burzowa i wietrzna, ale droga na gore i widoki wynagrodzily wszystkie niedogodnosci.